Biorę leki – nie muszę się bać?

żółtaczka

Zażywanie środków, które mają nas uchronić przed zachorowaniem jest koniecznością i nie należy tego lekceważyć. Trzeba jednak pamiętać o tym, że przyjmowanie tych leków nawet dłużej niż wynika z zaleceń nie daje nam stuprocentowej pewności, iż choroba nas ominie. Łącząc medykamenty z długim ubraniem, moskitierami i substancjami odstraszającymi komary możemy znacząco zminimalizować ryzyko infekcji.

To już bardzo dużo, biorąc pod uwagę szereg innych uwarunkowań. Jednakże tam, gdzie będziemy naprawdę narażeni na kontakt z zarodźcami malarii taka profilaktyka może okazać się niewystarczająca. Byłoby inaczej, gdybyśmy mieli szansę skorzystania ze szczepionki, ta jednak póki co nie istnieje.

Lek zwalczający malarię jest z kolei tak opracowany, by radzić sobie z wirusem, który już zaatakował ludzki organizm. Stąd jego właściwości zapobiegające są ograniczone, ale lepsze takie niż żadne. Nie mając dostępu do ochrony dającej 100 procent pewności, iż choroba nam nie zagrozi trzeba robić cokolwiek.

Pamiętajmy także o odpowiedzialnym zachowaniu już po powrocie z dalekiej wyprawy. Jeśli poczujemy się źle, dostaniemy gorączki i wystąpią też inne objawy, trzeba jak najszybciej udać się do odpowiedniej placówki medycznej. Badanie krwi pozwoli stwierdzić, czy zachorowaliśmy na malarię czy też nie.

Gdy wynik będzie pozytywny, konieczne będzie natychmiastowe rozpoczęcie leczenia w specjalistycznym ośrodku. Im szybciej się ono rozpocznie, tym większa będzie szansa na efektywną walkę z mikrobami i pełny powrót do zdrowia.