Kiedy rozpoczyna się okres letni, również w Polsce musimy zmagać się z plagą komarów. To wyjątkowo irytujące owady, które odżywiają się ludzką krwią, a ich ukąszenie pozostawia swędzenie i zaczerwienienie skóry. Najwięcej owadów pojawia się w pobliżu akwenów wodnych oraz podmokłych terenów.
Są one przykrymi towarzyszami wielu urlopów, przed którymi jednak można się całkiem skutecznie bronić. Umożliwiają to wszelkie preparaty odstraszające moskity, zwane repelentami. Niektóre z nich w postaci kremów lub sprayów można kupić już za kilka, kilkanaście złotych, ale ich działanie bywa różne.
Przydadzą się również wtedy, gdy los skieruje nas do Afryki. Za przenoszenie wirusa malarii odpowiadają komary z rodzaju Anopheles. Co ciekawe występują one także w Polsce, jednak nie musimy się obawiać tego, że zarażą nas groźnym wirusem.
W Europie zarodników nie ma, wirus w naturze nie występuje, więc komar także nie stanowi niebezpieczeństwa. Trzeba jednak znaleźć dobry repelent, który będzie skutecznie odpychał krwiopijców od naszego ciała. Bardzo możliwe, że środki, które doskonale działają nad Wisłą sprawdzą się również na kontynencie afrykańskim.
Do najlepiej przebadanych substancji dystansujących komary należy tak zwany DEET. Jego efektywność nie budzi wątpliwości pod warunkiem, że występuje on w dużym stężeniu. Aby uzyskać jak najlepszy efekt, warto zainwestować w repelenty zawierające przynajmniej 30 procent tego składnika.
Będąc w Afryce nie oszczędzajmy na nim. O konkretne środki, które dadzą radę moskitom z Czarnego Lądu możemy śmiało zapytać lekarza.