Biorąc pod uwagę fakt, że nauka wciąż nie zdołała opracować szczepionki przeciwko malarii, ludzie muszą sięgać po rozwiązania profilaktyczne. Ustaliliśmy już, że podstawą profilaktyki jest zażywanie leków, które są stosowane także w leczeniu chorych. Nie dają one pewności, że do infekcji nie dojdzie, ale organizm będzie sobie z nią lepiej radził.
Wadą leków na zimnicę jest to, że generują one wiele działań niepożądanych – proporcje w tej materii zależą od tego, z jakimi konkretnymi środkami mamy do czynienia. Dlatego nim zaczniemy cokolwiek przyjmować, warto skonsultować się z lekarzem. Pomoże on dobrać lek najwłaściwszy z punktu widzenia skali zagrożenia wirusem w miejscu docelowym oraz kondycji naszego organizmu.
Najwięcej obostrzeń, jeśli chodzi o zażywanie leków na malarię, dotyczy kobiet ciężarnych oraz dzieci. Te pierwsze raczej nie powinny przyjmować preparatu o nazwie Malarone. To teraz jeden z najłatwiej osiągalnych w Polsce leków malarycznych.
Stanowi mieszankę kilku składników, dzięki czemu ma szersze spektrum działania. Niestety może odstraszać wysoką cenę. Jego niewątpliwym plusem jest wszakże krótki czas zażywania – kurację można rozpocząć parę dni przed wyjazdem i kontynuować jakiś tydzień po powrocie do kraju.
Wygodniejsza i przyjaźniejsza dla organizmu jest Chlorochina. Preparat wystarczy zażywać raz w tygodniu, bez przeszkód mogą go przyjmować również panie w ciąży. Nie kosztuje wiele, więc jest opcją bardzo ekonomiczną.
Gorzej, że niektóre szczepy malarii zdążyły się na niego uodpornić. W katalogu efektów ubocznych znajdują się natomiast zmiany skórne – liszaj oraz łuszczyca.