Prawdą jest, że światowym centrum występowania malarii jest Afryka. Tam stanowi największy problem i zbiera śmiertelne żniwo, więc jadąc musimy wziąć pod uwagę wszystkie zasady bezpieczeństwa oraz sięgać po optymalną profilaktykę. Nie jest jednak prawdą, że gdzie indziej możemy czuć się bezpiecznie. Przekonuje nas o tym światowa mapa zagrożeń malarią, którą łatwo znaleźć w internecie. Największe ryzyko zachorowania występuje w Afryce zachodniej, nieco mniejsze we wschodniej.
Bardzo niepokojąco wygląda także sytuacja na wschodnich wyspach Oceanii. Subkontynent Indyjski, a więc same Indie też nie są wolne od malarycznych mikrobów. Wynika to z fatalnych warunków sanitarnych w wielu częściach kraju oraz wszechobecnego szczególnie na indyjskiej prowincji brudu. Znacznie mniejsze ryzyko złapania malarii odnotowuje się w Ameryce Południowej oraz Środkowej. Europa jest całkowicie wolna od tej choroby, o ile pojedyncze przypadki nie zostaną zawleczone przez osoby powracające z obszarów podwyższonego zagrożenia.
Z racji klimatu nie ma jednak szans na to, by wirus mógł zacząć występować w chłodniejszych krajach w jakiejkolwiek lokalnej mutacji. Pozostaje nam zmagać się z grypą. Czy należy panikować? Absolutnie nie, panika nigdy nie jest dobrym doradcą. Miejmy na uwadze, że ryzyko zachorowania na malarię jest różne w obrębie poszczególnych państw – zależy od regionu, wielkości miasta czy standardów higieny. Na pewno będzie rosło na terenach wilgotnych, gdzie szybko rozmnażają się komary.